Prof. Modzelewski mówi wprost: Nie wrócimy do cen z tamtego okresu
Prof. Modzelewski mówi na antenie TV Trwam, że inflacja jest zjawiskiem bardzo dynamicznym.
– Jeżeli chcemy zmniejszyć zachowania inflacyjne, to musimy jednorazowo zastosować środki uderzeniowe, które będą powodowały, że czynniki wzrostu cen zostaną albo wyeliminowane, albo złagodzone. Co to znaczy obniżenie VAT-u na gaz, ciepło, nawozy sztuczne czy żywność? To znaczy, że udział państwa w cenie towaru spadnie. Udział państwa to podatki, czyli VAT i akcyza. Jeżeli chcemy zmniejszyć tę presję inflacyjną, żeby ludzie uwierzyli, że takie działania przyniosą efekt, to działania władz muszą być skoncentrowane w czasie i dość radykalne. Przejście ze stawki pięcioprocentowej na zerową w przypadku VAT-u od żywności wcale nie oznacza obniżki cen, tylko będzie mniejszy przyrost. Część kosztów zostanie zamortyzowana przez to, że państwo przestanie pobierać podatek, czyli państwo (my, bo to są dochody budżetowe) bierze na siebie część kosztów inflacji. Tego rodzaju działania należy podjąć i dobrze, że je podjęto. Miejmy nadzieję, że one ograniczą nasze oczekiwania inflacyjne i to ma szansę – podkreślił ekonomista.
"Z tego powodu ceny nie spadną"
Prezes Instytutu Studiów Podatkowych zaznaczył, że musimy pamiętać, iż istnieją ceny rynkowe. – Jeżeli nawet nastąpi obniżka stawki VAT na produkty spożywcze z pięciu procent do zera, to ten „ruch” nie spowoduje, że ceny o tyle spadną – dodał ekonomista.
– Ceny produktów nie spadną z tego powodu, że dynamika wzrostu kosztów wytworzenia tych wyrobów jest wyższa od tej obniżki stawki VAT z pięciu procent do zera. Ten, kto dostarcza towary, też je musi kupić i wytworzyć. Na inflację grudniową miały wpływ ceny importowanej żywności i okazuje się, że zwiększył się import żywności w okresie przedświątecznym i świątecznym. Na wskaźnik wzrostu inflacji miało wpływ to, że zwiększył się udział importowanych w naszym koszyku dóbr, a importowana żywność była droższa od krajowej. Mamy do czynienia z działaniem czynnika kosztowego. Koszty spowodują, że sprzedawca (producent) będzie chciał przerzucić wzrost kosztów na konsumenta. Jeżeli będzie miał obniżony udział podatku w cenie, to część tego kosztu nie przerzuci na konsumenta, tylko go sfinansuje obniżką podatków. To jest czynnik, który może zahamować wzrost cen, czyli zmniejszyć tempo wzrostu cen. Jeżeli ceny będą wolniej rosły, to nasze oczekiwania inflacyjne mogą być niższe, czyli osiągamy efekt, o który chodzi – wskazał.
– Efekt działań pojawi się dopiero w drugiej połowie lutego i w marcu 2022 roku. (…) Jeżeli nic innego się nie zdarzy, to oznacza, że w kwietniu nastąpi skutek zahamowania przyrostu w relacji miesiąc do miesiąca wzrostu cen. Ceny nie będą rosły, czyli jest to czynnik sprzyjający – dodał prezes Instytutu Studiów Podatkowych.
– Świat może sobie da radę z obecnym kryzysem, ale to nie oznacza, że wrócimy do sytuacji z 2019 roku. Nie wrócimy do cen z tamtego okresu. Ceny może nie będą aż tak wysokie, ale na pewno nie wrócimy do czasów poprzedzających obecną epokę – stwierdził prof. Witold Modzelewski.